Gatto.Rosablog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Znajomi

wszyscy znajomi(99)
Kalendarz na stronę

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kot.bikestats.pl

linki

Wielkopolska Róża Wiatrów

Sobota, 26 kwietnia 2014 Kategoria do 200, Kocia czytelnia
Km: 151.09 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
: kcal Podjazdy: 763m Sprzęt: Terenówka Aktywność: Jazda na rowerze
Dzień zaczyna się dla mnie w nocy. Tuż przed 3 budzę się i wydaje mi się, że jestem wypoczęta. Próbuję jeszcze spać. Ale im mocniej próbuję, tym bardziej nie mogę. To przedstartowy stres. Za kilka godzin zacznie się maraton na orientację – Wielkopolska Róża Wiatrów. Zawody na własnych śmieciach. A co będzie jeśli nie pójdzie mi dobrze? Ale będzie wstyd! Linię mety trzeba będzie przekroczyć chyłkiem i po cichutku uciec do domu, by nikt tego nie widział. Trudno o tym nie myśleć, trudno spać.

Roszady
Rano jest wszystko: radio, śniadanie, gazeta i kawa. Na start mamy blisko. Jedziemy rowerami. Jedziemy dość powoli, a i tak łapie mnie potężny kurcz w stopę. Ma padać, więc zdecydowałam się na buty z miękką podeszwą (gumowe buty). No i to chyba od tego. Na miejscu w Koziegłowach odbieramy pakiety startowe, dodatkowo odwiedzam aptekę i kupuję magnez. Może to z jego braku ten silny kurcz. Start jest nieco opóźniony, ale w końcu ruszamy. Na początku jak zwykle jest ścisk. Krzysztof ustawia się w pierwszej linii, lecz ja go tonuję. Będzie przepychanka, a w takiej sytuacji łatwo o glebę. Gleba na początku może położyć trasę. Puszczam więc prawie wszystkich. Potem ze spokojem wielu łykam na szosie.


Chłopak?
Od samego początku jedziemy mocno. Błyskawicznie zaliczmy PK9 tuż za Koziegłowami. Potem pędzimy na PK11. Prawie całość terenem. Jest trochę przedzierania się, jedno powalone drzewo, ale docieramy bezbłędnie. PK12 jest po drugiej stronie rz. Głównej. Za nami jedzie ktoś ubrany na niebiesko. To taki ładny niebieski. Przyjmuję, że to jakaś dziewczyna. I wcale mnie to nie cieszy. Bo oznacza, że siedzi mi na ogonie. Kto wie? Może będzie się wiozła do samej mety? Kiedy tylko nadarza się okazja, lustruję niebieską. Chłopak? Tak, to na szczęście facet. Kamień z serca, może sobie jechać za nami nawet aż na metę.

Przełaje
Droga na PK12 to przełaj. Rzucamy rowery w trawę i czeszemy teren. Na początku źle wjechaliśmy, próbujemy więc kawałek dalej. Znowu rowery w trawie, a my w krzakach. I niebieski z nami. Jest okazja by poznać różne krzaki, niektóre mają kolce. Potem przedzieramy się wśród gęstwiny iglaków, wzdłuż starego ogrodzenia jednostki wojskowej. Ile jeszcze tego łażenia?! W końcu jest punkt. Pora na powrót. Tą samą drogą. Za Wierzenicą wjeżdżamy w Stary Sad, przecinamy szosę Kobylnica – Wierzonka i szukamy PK13. Niebieski z nami. Trochę czasu tu tracimy, ale udaje się znaleźć punkt.


Wszystko szczeka
Przekraczamy starą DK5 i jedziemy zdobyć PK2. Katarzynki. Wymyślamy sobie skrót. To skrót jeżący włos na głowie. Pełno tu psów. Wszystko szczeka dookoła. Na szczęście tylko jeden pies biega luzem. Fatalną ścieżynką biegniemy do torów kolejowych. Krzysztof krzyczy bym się pospieszyła, bo jedzie towarowy. Jedzie powoli, więc udaje mi się przelecieć tory odpowiednio wcześniej. Słynny Katarzynkowy zjazd, potem w bok po płytach betonowych i oto jest punkt. A na punkcie kto? Niebieski. Na PK3 do Jankowa jedziemy polnymi drogami przez Uzarzewo. Jest tu jeden podjazd. Niebieski za nami. PK znajdujemy jak po sznurku. Za nami 2 dziewczyny, a my akurat jemy kanapki. Cóż, pora się stąd zwijać!

W restauracji
Jedziemy do Biskupic. Patrzę na bidon Krzysztofa – jest prawie pusty. Przecinamy starą DK5. Po drugiej stronie drogi jest restauracja. Zarządzam, uzupełnianie wody. Biorę jego bidon i wchodzę do środka. Przez nikogo nie zatrzymana znajduję łazienkę. Napuszczam wody sobie i jemu. Wychodzę. Całość zajęła może z dwie minuty. Jedziemy teraz starą DK5. Dość długi odcinek. Aż do odbicia na Barcinek.
Bez emocji?
No nie do końca. – Tamte dwie dziewczyny… Co jakiś czas się oglądam. Odhaczamy PK14, chwilę tu myślimy nad trasą i wtedy one meldują się na punkcie. No chyba nie będziemy tu tak stać i czekać aż nas objadą? W drogę!

Szybcy i wściekli
Jedziemy do Karłowic. Znam tę drogę. Ona kończy się gospodarstwem rolnym. To właściwie jest ślepa droga. Gospodarstwo ma często pozamykane obie bramy. I aby je ominąć, trzeba się przedzierać przez chaszcze. No ale dziś mamy trochę szczęścia, bo pierwsza brama jest otwarta. Zamknięta jest ta druga, bliżej szosy. Na krzaczory chęci nie mam, więc decyduję, że spróbujemy się przecisnąć przy zdezelowanym dworku. Jest tu trochę pokrzyw. Ale ja uciekam przed tamtymi dwiema i nie czuję jak parzą. Jedna z betonowych płyt ogrodzenia dworku jest wyłamana. Przerzucamy rowery i lecimy na Dębogórę, a potem Pławno. Idzie bardzo szybko. Latamy dziś po tym terenie jak wściekli. Zupełnie nie czuję zmęczenia. Jadę jak automat. Cel mam jeden. Wygrać dzisiaj. Uda się?

Skup się!
Widzimy na trasie strzałki odbywającej się tu dziś konkurencyjnej imprezy – maratonu MTB. Oni zaraz tu pojadą. Ale zanim to nastąpi, nas już tu nie będzie. Docieramy do obszaru specjalnego. Na podstawowej mapie jest on obrysowany czerwoną linią. W środku nie ma zaznaczonych żadnych punktów. Ten sam obszar w dużym powiększeniu jest na innej mapie. W skali 1:15.000. Są tu naniesione punkty (7 punktów) ale nie ma żadnych nazw geograficznych. To nie takie proste! Krzysztof jest mocno skoncentrowany („skup się” to dwa najczęściej dziś przeze mnie powtarzane słowa) i bezbłędnie zaliczamy wszystkie te punkty (PK16, PK15, PK18, PK21, PK19, PK20). Problem jest jedynie z PK17. Jesteśmy w 100% pewni, że to tu. A jednak lampionu nie ma! Czeszemy całą okolicę. Nic. Razem z nami jeszcze jeden chłopak (cyklista), potem kolejny (pieszy). No nic, widocznie ktoś zdjął. Robimy foty w tym miejscu. Jako dowód że byliśmy.


Po piętach
W Zielonce łapie nas pierwszy deszcz. Kilka osób chowa się w sklepiku. My jedziemy. Nie ubieramy nawet deszczówek. Po zrobieniu obszaru specjalnego jedziemy traktem Bednarskim do PK4 i dalej do PK5, gdzie nie wszystkie drogi się zgadzają. Ale udaje się PK5 zaliczyć. Okolice Niedźwiedzin zawsze są piaszczyste. Dziś też, mimo że właśnie po raz drugi pada. Pada mocno, więc tym razem zakładamy deszczówki. Docieramy do PK10. Jemy tu kanapki i wtedy nadjeżdża para. Dziewczyna i chłopak. Nie cieszę się. Skoro tu są to pewnie wszystko to co my mają już zaliczone. Na punkt wjechali co prawda niezbyt mocnym tempem, niemniej jednak są tutaj i depczą nam po piętach! Uciekamy.

Oni
Jedziemy drogą nr 197, potem 196, Na tej szosie rozpędzam swój pełnozawieszony rower MTB do dużej prędkości, cisnę ponad 30 km/h. Adrenalina. Kolejny PK (22) ma być kawałek za Wojnowem. Wg mapy dojazd jest prosty. Niestety w terenie odpowiedniej ścieżki nie ma. Ciśniemy mocno. Nadkładamy jakieś 4 km, po drodze kupujemy w sklepie pączki i wodę. Na punkcie niespodzianka – ONI już tu są. Znaleźli jakiś skrót. Pocieszam się jedynie tym, że mimo naszego solidnego nadkładu i przerwy pod sklepem, jesteśmy na punkcie równo. Co znaczy, że jechaliśmy znacznie szybciej. Potem nasze drogi rozchodzą się. Spotkamy się dopiero na mecie.

Zmiana

Jedziemy przez Kąty, Przebędowo i Raduszyn do obwodnicy. Potem samą obwodnicą- zjeżdżamy z niej w Bolechowie. Przed nami długa prosta do Trzaskowa. Szosa. Na twarzy Krzysia widzę cień zmęczenia? Nie może być, ale na wszelki wypadek daję mu długą zmianę. Jest lekko pod górkę. Potem szosa się kończy i docieramy do Potasz. Doganiamy niebieskiego i tu ostatecznie go wyprzedzamy. Krzysztof perfekcyjnie nawigując prowadzi mnie prawie za rękę do PK1. Jest idealnie. Meta już blisko. A gdzie są oni? Trudno stwierdzić. Na pewno cisną. No to ja też przycisnę.

Ślicznie
Mocnym tempem lecimy przez Annowo i Miękowo na PK7. Kurcz w stopie. To już trzeci dzisiaj. Ale boli! Zaciskam mocno usta i kompensuję ból. PK7 jest pięknie położony. Las jest tu gęsty i ciemny, a ścieżka wąska. Ślicznie. Jednak w nocy nie chciałabym tu być. No i pora na ostatni PK – 8. Kawałek za Dziewiczą Górą. Bez pudła. Teraz pozostaje wydostać się z terenu i zrobić szosowy sprint do mety. Co dziwne cały czas czuję, że mam bardzo dużo siły. Sprint idzie błyskawicznie. No i jesteśmy! Limit czasu: do 24:00. My na mecie 17:57. Od razu pytam, która jestem. Okazuje się, że pierwsza. Oni dojeżdżają pół godziny po nas. Trzecia i czwarta mają do nas 2 godziny straty. Na ten sukces złożyło się kilka czynników: idealna współpraca, perfekcyjna nawigacja Krzysztofa (z moimi kilkoma wstawkami) i moja fantastyczna forma dnia.


komentarze
Gratki :) Fajna zabawa. Kiedyś też brałam udział i nie jest łatwo. Brawo :)
JoannaZygmunta
- 09:20 wtorek, 13 maja 2014 | linkuj
No tak, zgadza się :) Ja w takich właśnie klapkach przejechałam również cały V4 :))
Pozdrawiam/m.
Kot
- 17:52 piątek, 9 maja 2014 | linkuj
Właśnie sobie przypomniałem, że to pierwsze miejsce zdobyłaś jadąc w gumowych klapkach.
Gratulacje! ;)
Turysta
- 18:55 czwartek, 8 maja 2014 | linkuj
Wielkie gratulacje!!!!! twoje relacje - sama przyjemność czytać
mimoza15
- 20:41 wtorek, 29 kwietnia 2014 | linkuj
Dzięki Kot za info. Naprawdę fajna sprawa te maratony :)
rmk
- 15:38 wtorek, 29 kwietnia 2014 | linkuj
Dziękuję, bardzo mi miło!

eranis - tak, tak ja bardzo lubię celebrować poranki :). Nawet kosztem wcześniejszej pobudki. Nie lubię wychodzić z domu w nerwach i pośpiechu.

rmk - tutaj wykaz imprez: http://maratony.home.pl/ppm/

eliza - wysyłam Ci pw :)
Kot
- 08:35 wtorek, 29 kwietnia 2014 | linkuj
skurcze to niekoniecznie brak magnezu ale może to być też niski poziom czerwonych krwinek i problem z dotlenieniem komórek. Zrób morfologię bo czasem potrzebna jest suplementacja żelaza. Pozdrowienia:)
eliza
- 21:03 poniedziałek, 28 kwietnia 2014 | linkuj
Gratki za zwycięstwo :) Z chęcią bym też spróbował się na orientację - wiem, że google nie boli ale spytam Ciebie - gdzie szukać wzmianek o tych rajdach, dłuższych tak jak ten, Harpagan itp?
pozdrawiam
remik
rmk
- 15:36 poniedziałek, 28 kwietnia 2014 | linkuj
Gratuluję :) Jesteście świetni!! I jak zwykle czytało się tę relację z zapartym tchem.
jagoda79
- 17:46 niedziela, 27 kwietnia 2014 | linkuj
gratulacje :)
dodoelk
- 16:19 niedziela, 27 kwietnia 2014 | linkuj
Wielkie dzięki :)
Kot
- 12:08 niedziela, 27 kwietnia 2014 | linkuj
Gratuluję pierwszego miejsca :)
starszapani
- 04:48 niedziela, 27 kwietnia 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

kategorie bloga

Moje rowery

Hardtail 78409 km
Przełajówka 51579 km
Terenówka 26133 km
Kolarzówka 51959 km

szukaj

archiwum