Wpisy archiwalne w miesiącu
Kwiecień, 2016
Dystans całkowity: | 1745.06 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 35:24 |
Średnia prędkość: | 24.14 km/h |
Maksymalna prędkość: | 49.50 km/h |
Suma podjazdów: | 8352 m |
Maks. tętno średnie: | 128 (67 %) |
Liczba aktywności: | 26 |
Średnio na aktywność: | 67.12 km i 11h 48m |
Więcej statystyk |
Praca
Środa, 6 kwietnia 2016 Kategoria do 50
Km: | 30.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 122m | Sprzęt: Hardtail | Aktywność: Jazda na rowerze |
Praca
Wtorek, 5 kwietnia 2016 Kategoria do 50
Km: | 30.33 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 133m | Sprzęt: Hardtail | Aktywność: Jazda na rowerze |
Praca
Poniedziałek, 4 kwietnia 2016 Kategoria do 50
Km: | 34.03 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 145m | Sprzęt: Hardtail | Aktywność: Jazda na rowerze |
Powrót
Niedziela, 3 kwietnia 2016 Kategoria do 50
Km: | 6.26 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 20m | Sprzęt: Przełajówka | Aktywność: Jazda na rowerze |
Z wizytą w Świnoujściu :)
Sobota, 2 kwietnia 2016 Kategoria do 350, Kocia czytelnia
Uczestnicy

Km: | 305.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 11:50 | km/h: | 25.77 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 13.0°C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 1018m | Sprzęt: Przełajówka | Aktywność: Jazda na rowerze |
Późnym wieczorem wychodzę ze spotkania i jadę do Starszejpani. Mam na sobie popielatą sukienkę oraz buty balerinki.
Buty balerinki.... czy na pewno wzięłam na zmianę buty SPD?
W samochodzie mam rower, strój, wszystko, tylko nie buty SPD. Zrezygnowana i zła wracam do domu. Przecież nie polecę do Świnoujścia w balerinkach.
Śpię niecałe 5 godzin, ale całe zebranie się, dojazd zajmują trochę czasu i ruszamy dopiero po 9:00. To dość późno jak na trasę 300 km, zakończoną wizytą... Trzeba więc deptać, by nie dojechać np. na trzecią w nocy ;). Od razu idzie nam szybko. Mój rower tak jakby sam jedzie. Nic dziwnego: zdjęłam mu ciężkie opony jesienne i założyłam lżejsze na wiosnę i lato. Poza tym nie wiozę namiotu i śpiworu, no i nie jest to tak jak w minioną niedzielę wyrypa pod wiatr. Wiaterek delikatnie nam pomaga. Słońce i bezchmurne niebo nastrajają optymistycznie. Ach! Może by tak zrobić zdjęcie?
Aparat w dłoń i... nic! Nie wzięłam karty. Co za roztargnienie: w nocy bez butów, rano - bez karty.
Kartę udaje mi się kupić dopiero po mniej więcej 80 km jazdy - w Krzyżu. Na kawę zatrzymujemy się w Drezdenku, na zakończenie 50 km jazdy północnym skrajem Puszczy Noteckiej z przeszkadzającym wiatrem. Przetrwałyśmy jakoś ten wiatr i trzeba to uczcić! Od teraz będzie tylko lepiej i wiatr elegancko dopomoże. Gdzieś w okolicach Choszczna coś zaczyna się dziać z mapą w moim gpsie. Próbuję różnych akcji, wyłączam wszystkie mapy, uruchamiam jedną, wyłączam urządzenie, włączam ponownie, majstruję przy szczegółowych ustawieniach mapy. I nic! Nie widzę w ogóle innych dróg poza moim śladem. Widać linie kolejowe, energetyczne, pola, lasy, nawet szlaki rowerowe, ale nie normalne drogi. Bardzo utrudnia to jazdę i w miastach Starsza pilotuje pokrzykując wesoło gdzie mam jechać. No to lecim! Jednak nie na Szczecin, lecz na Stargard. Po drodze straszliwe dziury i wyrwy w drodze. W Stargardzie oddychamy z ulgą, że mamy ten wredny odcinek za sobą.

W Goleniowie na stacji robimy drugi dłuższy postój. Robi się ciemno i temperatura spada, więc przy okazji ubieramy się cieplej. Do Świnoujścia jeszcze 75 km. Tyle tylko, że niestety już w coraz głębszej szarówce, a potem ciemności. Dość dziurawymi i wyboistymi drogami lecimy aż do wyjazdu na DK3. Robi się wreszcie równo i gładko, jazda jest przyjemna - ruchu dużego nie doświadczamy, a mamy do dyspozycji szerokie pobocze. W samym Świnoujściu chwila zamotania przed dojazdem do przeprawy promowej. Mamy wbite ślady do odbiorników, ale czy to na pewno TA przeprawa? Starsza zastanawia się, więc i ja tracę pewność. Szybki telefon i ustalamy, że ślad pociągnęłam dobrze. Na prom spóźniamy się klika minut i musimy aż pół godziny czekać.
Po przeprawie szybkie zakupy na Orlenie i pędzimy do Magii i Yoshka, którzy od dawna już na nas czekają. Ugoszczone zostajemy wspaniale (i za tę przemiłą gościnę serdecznie dziękujemy), a wieczornym rozmowom nie ma końca :).
Zdjęcia
Parę słów od Starszejpani
Buty balerinki.... czy na pewno wzięłam na zmianę buty SPD?
W samochodzie mam rower, strój, wszystko, tylko nie buty SPD. Zrezygnowana i zła wracam do domu. Przecież nie polecę do Świnoujścia w balerinkach.
Śpię niecałe 5 godzin, ale całe zebranie się, dojazd zajmują trochę czasu i ruszamy dopiero po 9:00. To dość późno jak na trasę 300 km, zakończoną wizytą... Trzeba więc deptać, by nie dojechać np. na trzecią w nocy ;). Od razu idzie nam szybko. Mój rower tak jakby sam jedzie. Nic dziwnego: zdjęłam mu ciężkie opony jesienne i założyłam lżejsze na wiosnę i lato. Poza tym nie wiozę namiotu i śpiworu, no i nie jest to tak jak w minioną niedzielę wyrypa pod wiatr. Wiaterek delikatnie nam pomaga. Słońce i bezchmurne niebo nastrajają optymistycznie. Ach! Może by tak zrobić zdjęcie?
Aparat w dłoń i... nic! Nie wzięłam karty. Co za roztargnienie: w nocy bez butów, rano - bez karty.
Kartę udaje mi się kupić dopiero po mniej więcej 80 km jazdy - w Krzyżu. Na kawę zatrzymujemy się w Drezdenku, na zakończenie 50 km jazdy północnym skrajem Puszczy Noteckiej z przeszkadzającym wiatrem. Przetrwałyśmy jakoś ten wiatr i trzeba to uczcić! Od teraz będzie tylko lepiej i wiatr elegancko dopomoże. Gdzieś w okolicach Choszczna coś zaczyna się dziać z mapą w moim gpsie. Próbuję różnych akcji, wyłączam wszystkie mapy, uruchamiam jedną, wyłączam urządzenie, włączam ponownie, majstruję przy szczegółowych ustawieniach mapy. I nic! Nie widzę w ogóle innych dróg poza moim śladem. Widać linie kolejowe, energetyczne, pola, lasy, nawet szlaki rowerowe, ale nie normalne drogi. Bardzo utrudnia to jazdę i w miastach Starsza pilotuje pokrzykując wesoło gdzie mam jechać. No to lecim! Jednak nie na Szczecin, lecz na Stargard. Po drodze straszliwe dziury i wyrwy w drodze. W Stargardzie oddychamy z ulgą, że mamy ten wredny odcinek za sobą.

W Goleniowie na stacji robimy drugi dłuższy postój. Robi się ciemno i temperatura spada, więc przy okazji ubieramy się cieplej. Do Świnoujścia jeszcze 75 km. Tyle tylko, że niestety już w coraz głębszej szarówce, a potem ciemności. Dość dziurawymi i wyboistymi drogami lecimy aż do wyjazdu na DK3. Robi się wreszcie równo i gładko, jazda jest przyjemna - ruchu dużego nie doświadczamy, a mamy do dyspozycji szerokie pobocze. W samym Świnoujściu chwila zamotania przed dojazdem do przeprawy promowej. Mamy wbite ślady do odbiorników, ale czy to na pewno TA przeprawa? Starsza zastanawia się, więc i ja tracę pewność. Szybki telefon i ustalamy, że ślad pociągnęłam dobrze. Na prom spóźniamy się klika minut i musimy aż pół godziny czekać.
Po przeprawie szybkie zakupy na Orlenie i pędzimy do Magii i Yoshka, którzy od dawna już na nas czekają. Ugoszczone zostajemy wspaniale (i za tę przemiłą gościnę serdecznie dziękujemy), a wieczornym rozmowom nie ma końca :).
Zdjęcia
Parę słów od Starszejpani