Łowiczanki
Sobota, 23 kwietnia 2016 Kategoria do 350, Kocia czytelnia
Uczestnicy

Km: | 308.54 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 13:04 | km/h: | 23.61 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
: | kcal | Podjazdy: | 891m | Sprzęt: Przełajówka | Aktywność: Jazda na rowerze |
Budzik dzwoni o obłędnej godzinie 1:10 w nocy z piątku na sobotę. No i całe szczęście, bo śniły mi się same koszmary, w których główną rolę odegrał zdezelowany Fiat 126p w kolorze mlecznej czekolady. Obudziłam się cała zapłakana, tak straszny był to sen. Środek nocy pełniący rolę poranka też nie nastrajał optymistycznie.
- jest jeden stopień powyżej zera - mówi Ona.
- to może zostaniemy w domu i nigdzie nie pojedziemy? - pytam z nikłą nadzieją.
Po śniadaniu, które spokojnie można uznać za nocną ucztę bulimiczek, wychodzimy z domu. Odpalam GPSa i... nic. Mapa się nie wyświetla. Dręczę grata, aż w końcu zaczyna działać. Z 10 minut uciekło, ale wreszcie można jechać. Mkniemy pustymi ulicami, zimną, księżycową nocą. Jest pełnia. Piękna, jasna i lodowata noc. Objezierze śpi. Śpią Oborniki. We śnie pogrążone są również Uchorowo i Kiszkowo. A może by tak kogoś obudzić? W Pobiedziskach mamy już wykręcone ponad 70 km. Słońce wschodzi. Jest nam strasznie zimno, więc wpadamy na genialny pomysł, by wypić gdzieś kawę i ogrzać się. Pobiedziska to dobre miejsce. Niedawno powstała tu stacja Orlenu. Tylko, czy już jest czynna? Podjeżdżamy, na szczęście od tygodnia działa! Zamawiamy napoje, a Starsza biegnie do toalety skorzystać z dmuchawy do suszenia rąk. Czyni z niej użytek grzejąc się pod ciepłym strumieniem powietrza. Niestety nie ma tu krzeseł. Stoimy więc przy wysokich stolikach. To jeden z "konnych" Orlenów. Można wygodnie postać.
Gdy wychodzimy, jest już zupełnie jasno oraz nieco cieplej. Temperatura z +1 skoczyła do +3. Wiosenne szaleństwo! Wiatr niestety nam nie pomaga. Miał być słaby z kierunków zmiennych i faktycznie taki jest. Przez pierwsze 150 km jest to wiatr przednio-boczny, przedni oraz boczny. W drugiej części - jest dużo lepiej.
Drugą przerwę robimy w Sompolinku. Nie jest to mój dzień. Tętno od samego początku jazdy mam dziwnie wysokie i nie bardzo chce ono spadać, gdy odpoczywam. Poza tym coś mi zaszkodziło i mam problemy gastryczne. Starsza z kolei czuje się świetnie, ale cóż z tego skoro jedzie na zużytym napędzie, który strasznie przeskakuje i parę razy prawie doprowadza do gleby? Tośmy się dziś dobrały!
Po drodze podziwiamy wiosnę. Zaczynają kwitnąć rzepaki, mlecze mają pełnię kwitnienia, w ogrodach kolorowo od bratków i tulipanów, bielą się też kwitnące sady. Pięknie jest. W tych wspaniałych okolicznościach przyrody docieramy do Kutna. Mijamy owiany niegdyś złą sławą dworzec kolejowy i mkniemy dalej patrząc za jakąś stacją. Oj, to już pora by coś zjeść! Tymczasem na naszych bocznych drogach posucha. Siadamy więc na przystanku autobusowym, na śmiesznym stołku, który ktoś tu wystawił. Nie pada, więc brak zadaszenia zupełnie nie przeszkadza. Kompletnie bocznymi drogami lecimy do Łowicza, wyjeżdżając na krajową 92 dopiero pod sam koniec.

W Łowiczu mamy sporo czasu (prawie godzinę) do odjazdu pociągu, więc robimy sobie sesję zdjęciową. Po chwili podchodzą do nas dwie panie z rowerami. Łowiczanki. Jednej z nich zeszło powietrze z opony. Dopompowujemy, a potem idziemy na makaron. Czas niespodziewanie ucieka bardzo szybko i makaron musimy wziąć na wynos. Na szczęście na dworzec nie jest daleko. Podróż do Poznania mija niepostrzeżenie. A ciąg dalszy... z gatunku tych, gdzie można zastanawiać się, czy to wydarzyło się naprawdę, czy może to był tylko szalony sen :))
Trasa:
Zaliczone gminy: Oporów, Żychlin, Chąśno (3 gminy).
Zdjęcia
Opowieść Starszejpani :)
- jest jeden stopień powyżej zera - mówi Ona.
- to może zostaniemy w domu i nigdzie nie pojedziemy? - pytam z nikłą nadzieją.
Po śniadaniu, które spokojnie można uznać za nocną ucztę bulimiczek, wychodzimy z domu. Odpalam GPSa i... nic. Mapa się nie wyświetla. Dręczę grata, aż w końcu zaczyna działać. Z 10 minut uciekło, ale wreszcie można jechać. Mkniemy pustymi ulicami, zimną, księżycową nocą. Jest pełnia. Piękna, jasna i lodowata noc. Objezierze śpi. Śpią Oborniki. We śnie pogrążone są również Uchorowo i Kiszkowo. A może by tak kogoś obudzić? W Pobiedziskach mamy już wykręcone ponad 70 km. Słońce wschodzi. Jest nam strasznie zimno, więc wpadamy na genialny pomysł, by wypić gdzieś kawę i ogrzać się. Pobiedziska to dobre miejsce. Niedawno powstała tu stacja Orlenu. Tylko, czy już jest czynna? Podjeżdżamy, na szczęście od tygodnia działa! Zamawiamy napoje, a Starsza biegnie do toalety skorzystać z dmuchawy do suszenia rąk. Czyni z niej użytek grzejąc się pod ciepłym strumieniem powietrza. Niestety nie ma tu krzeseł. Stoimy więc przy wysokich stolikach. To jeden z "konnych" Orlenów. Można wygodnie postać.
Gdy wychodzimy, jest już zupełnie jasno oraz nieco cieplej. Temperatura z +1 skoczyła do +3. Wiosenne szaleństwo! Wiatr niestety nam nie pomaga. Miał być słaby z kierunków zmiennych i faktycznie taki jest. Przez pierwsze 150 km jest to wiatr przednio-boczny, przedni oraz boczny. W drugiej części - jest dużo lepiej.
Drugą przerwę robimy w Sompolinku. Nie jest to mój dzień. Tętno od samego początku jazdy mam dziwnie wysokie i nie bardzo chce ono spadać, gdy odpoczywam. Poza tym coś mi zaszkodziło i mam problemy gastryczne. Starsza z kolei czuje się świetnie, ale cóż z tego skoro jedzie na zużytym napędzie, który strasznie przeskakuje i parę razy prawie doprowadza do gleby? Tośmy się dziś dobrały!
Po drodze podziwiamy wiosnę. Zaczynają kwitnąć rzepaki, mlecze mają pełnię kwitnienia, w ogrodach kolorowo od bratków i tulipanów, bielą się też kwitnące sady. Pięknie jest. W tych wspaniałych okolicznościach przyrody docieramy do Kutna. Mijamy owiany niegdyś złą sławą dworzec kolejowy i mkniemy dalej patrząc za jakąś stacją. Oj, to już pora by coś zjeść! Tymczasem na naszych bocznych drogach posucha. Siadamy więc na przystanku autobusowym, na śmiesznym stołku, który ktoś tu wystawił. Nie pada, więc brak zadaszenia zupełnie nie przeszkadza. Kompletnie bocznymi drogami lecimy do Łowicza, wyjeżdżając na krajową 92 dopiero pod sam koniec.

W Łowiczu mamy sporo czasu (prawie godzinę) do odjazdu pociągu, więc robimy sobie sesję zdjęciową. Po chwili podchodzą do nas dwie panie z rowerami. Łowiczanki. Jednej z nich zeszło powietrze z opony. Dopompowujemy, a potem idziemy na makaron. Czas niespodziewanie ucieka bardzo szybko i makaron musimy wziąć na wynos. Na szczęście na dworzec nie jest daleko. Podróż do Poznania mija niepostrzeżenie. A ciąg dalszy... z gatunku tych, gdzie można zastanawiać się, czy to wydarzyło się naprawdę, czy może to był tylko szalony sen :))
Trasa:
Zaliczone gminy: Oporów, Żychlin, Chąśno (3 gminy).
Zdjęcia
Opowieść Starszejpani :)
komentarze
Marzenko, wszystko fajnie, tylko gdzie "Łowiczanki" w strojach "ludowych" ;)
sierra - 09:17 wtorek, 3 maja 2016 | linkuj
Wasze opowieści, dorównują Waszym wyczynom. Czyta się je i ogląda na jednym oddechu.
Życze snów barwnych jak wpisy z Twoich tras. Bez najmniejszego koszmarku. :) lutra - 22:30 wtorek, 26 kwietnia 2016 | linkuj
Życze snów barwnych jak wpisy z Twoich tras. Bez najmniejszego koszmarku. :) lutra - 22:30 wtorek, 26 kwietnia 2016 | linkuj
Xtnt - Proxa i uchwyt zwaliłam od Ciebie :D Podczytuję Twego bloga ale nie mam śmiałości jakoś skomentować ;) Za to namiary na Dakotę w bardzo okazyjnej cenie dostałam od innego jegomościa.
starszapani - 21:01 wtorek, 26 kwietnia 2016 | linkuj
Godna eskapada :P
Tętno - obstawiam emocje związane z maluchowym koszmarem, a do tego dalekim wyjazdem w środku nocy. ;) michuss - 06:49 wtorek, 26 kwietnia 2016 | linkuj
Tętno - obstawiam emocje związane z maluchowym koszmarem, a do tego dalekim wyjazdem w środku nocy. ;) michuss - 06:49 wtorek, 26 kwietnia 2016 | linkuj
@Kocie, zapraszamy. Będzie okazja pochwalić się "swoim" parkiem :)
Bitels - 20:13 poniedziałek, 25 kwietnia 2016 | linkuj
Jak można mieć senne koszmary z F 126p ? I to w roli głównej ! :-)
Jurek57 - 19:46 poniedziałek, 25 kwietnia 2016 | linkuj
Dzięki wielkie za wspólną trasę i cały weekend :) Melduję posłusznie, że Delfinka oddana została dzisiaj do serwisu. Pan na jej widok załamał ręce i stwierdził, że napęd rzeczywiście już dawno zdechł :D
Bitels, następnym razem damy znać na pewno, prawda Marzenka? :) starszapani - 19:26 poniedziałek, 25 kwietnia 2016 | linkuj
Bitels, następnym razem damy znać na pewno, prawda Marzenka? :) starszapani - 19:26 poniedziałek, 25 kwietnia 2016 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!