Gatto.Rosablog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl
Statystyki zbiorcze na stronę

Znajomi

wszyscy znajomi(101)
Kalendarz na stronę

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Kot.bikestats.pl

linki

Kolej na Sopot :)

Sobota, 9 kwietnia 2016 Kategoria do 250, Kocia czytelnia, Kot w wielkim mieście Uczestnicy
Km: 241.19 Km teren: 0.00 Czas: 10:30 km/h: 22.97
Pr. maks.: 49.50 Temperatura: 10.0°C HRmax: HRavg 128( 67%)
: kcal Podjazdy: 1037m Sprzęt: Przełajówka Aktywność: Jazda na rowerze
Tuż po czwartej nad ranem zaczynam sobotę. Po śniadaniu i załadowaniu sakwy na rower jadę w drogę do Poznania, gdzie umówiona jestem ze Starsząpanią. Starzy ludzie słyną z tego, że snu potrzebują niewiele. Nic więc dziwnego, że gdy wchodzę do pociągu, który ma nas zawieźć do Sopotu, ona już tam jest. Poza nami jedzie też męska ekipa rowerowa MTB. Super, bo sami się garną, by wtargać mój rower do wagonu, a następnie zawiesić go na wieszaku. Tak to ja mogę podróżować koleją nawet z najcięższym rowerem! Rozsiadamy się wygodnie. Starsza nie przygotowała się do wycieczki, musi dopiero pomalować pazurki. Ma jednak ze sobą lakier, więc szybko bierze się do roboty. Mile upływa nam jazda pociągiem. Na malowaniu paznokci, piciu kawy i zajadaniu słodyczy.

W Sopocie na dworcu spotykamy się z Magdullah. Razem jedziemy do najmodniejszej i najbardziej snobistycznej części tego uroczego miasteczka – na „Monciak”, a potem na słynne molo. To jest to czego zabrakło mi w Niedzielę Wielkanocną wieczorem – byłam na „Monciaku” co prawda, ale było już ciemno i pełno ludzi. Tłum mnie tak zniechęcił, że spacer na molo odpuściłam. Teraz jest dość pusto, no i nie ma jeszcze południa. Bardzo przyjemnie spędzamy czas trochę spacerując, trochę jeżdżąc rowerami (licznik cały czas chodzi, nie zdejmuję go).



Po małym spacerku udajemy się na plażę. Jest tu wyjątkowo modne miejsce – Bar Przystań. Bywają tu sławy tego świata, więc i naszej trójki nie może tu zabraknąć. I tak na pogaduszkach oraz piciu kawy/herbaty mija przedpołudnie. Potem wspólnie jedziemy jeszcze ścieżką wzdłuż plaży. Trochę ludzi się tu kręci, spacerowicze, rolkarze i cykliści też. Trzeba uważać, ale i tak nie jest źle – do szczytu sezonu jeszcze daleko. Rozstajemy się z Magdą kawałek dalej na tej ścieżce i jedziemy zgodnie z jej wskazówkami. Gubimy się prawie natychmiast. Jesteśmy na rondzie… rowerowym i nie do końca wiemy jak jechać dalej. Magda przez telefon instruuje. Potem już bez problemu docieramy do mojego ulubionego Starego Miasta. Gdańsk najpiękniejszy jest wcześnie rano. Teraz już jest południe. Ale i tak jest bosko. Obowiązkowa sesja zdjęciowa i ruszamy w drogę.

Z Gdańska wydostajemy się ścieżkami rowerowymi. Czasem są one asfaltowe, częściej z kostki. Jednak jazda nimi jest na pewno fajniejsza niż biegnącą obok DK91, która tu jest jeszcze dość mocno ruchliwa. Hałas od drogi męczy i drażni. Lepiej robi się dopiero za Tczewem. Kawałek za Gniewem zatrzymujemy się w przydrożnym zajeździe na obiad. Posilone, z nową energią, lecimy dalej. Droga nr 91, którą jedziemy praktycznie cały czas, ma szerokie pobocze i nie ma dziur. Jedzie się więc komfortowo, zwłaszcza, że ruch jest zupełnie znośny. Tyle tylko, że nudna jak flaki z olejem jest ta droga. Z krajówki zjeżdżamy dopiero w Chełmnie (jest już wtedy prawie zupełnie ciemno). Wbijamy się do bardzo ładnego centrum miasta, a potem już bocznymi drogami jedziemy do Unisławia.

Drugą główną drogę witamy dopiero na dojeździe do Bydgoszczy i jest to DK80. W ciągu dnia musi tu być koszmarnie, teraz mamy jednak późny wieczór i ruch jest mały. Starsza zna okolice i pilotuje przez miasto. Nie trzeba patrzeć na GPSa, fajnie :). Miasto jest mocno rozciągnięte, więc chwilę czasu zajmuje nam dojazd na dworzec PKP. Mamy tu do odjazdu pociągu jakąś godzinkę. Ale to nie problem, bo dworzec przeszedł prawdziwą metamorfozę i przyjemnie jest tu posiedzieć. Jest nowocześnie, czyściutko, są sklepiki (choć o tej porze już zamknięte), ławki, na których można odpocząć. Dużo przyjemniej jest czekać na pociąg tu, niż na beznadziejnym dworcu w Poznaniu. Podróż upływa szybko, a gdy wysiadamy w Poznaniu, spotykamy się z Jurkiem57, który pomaga nam nosić rowery :).
Droga do domu niezbyt przyjemna. Jest środek nocy, ledwie 6 stopni powyżej zera i pada deszcz.



Zaliczone gminy: Pruszcz Gdański (miasto), Pszczółki, Nowe, Warlubie, Dragacz (5 gmin).

Zdjęcia


komentarze
Aaaaa Kocie! Jesteście zarąbiste! Jak nabiorę odwagi, poproszę "Starszą" o przyjęcie mojego zaproszenia do znajomych. Widziałem ją kiedyś na żywo. Zawsze to coś. No nie?
lutra
- 21:50 środa, 13 kwietnia 2016 | linkuj
Dwie zwariowane rowerzystki, a w tle pokręcony domek na monciaku... czy to przypadek? Nie sądzę ;)
sierra
- 05:39 środa, 13 kwietnia 2016 | linkuj
Relacja dynamiczna jak sytuacja na DK91 ;) Trochę mnie w pierwszej części umęczył hałas samochodów, ale poza tym wyszedł nam całkiem zgrabny przelot ;) No i kilka gmin wpadło :)
Super krzywe wyszłyśmy na tle krzywego domku :) I super było spotkać się i porozmawiać z Magdą :) Dziękuję za wycieczkę i do następnego :)
PS. Zabieram się w końcu za swoją wersję wydarzeń...
starszapani
- 18:02 poniedziałek, 11 kwietnia 2016 | linkuj
ooo ja z kumplem w czwartek zrobiliśmy trasę Konin-Sopot. O 2 w nocy molo puste :D https://www.strava.com/activities/539038026
bikeandfire
- 13:13 poniedziałek, 11 kwietnia 2016 | linkuj
Chyba masz coś nie teges z obiektywem. ;)))
mors
- 19:51 niedziela, 10 kwietnia 2016 | linkuj
Fajne te Twoje wycieczki :)
Bitels
- 19:27 niedziela, 10 kwietnia 2016 | linkuj
Spotkać Was w takich okolicznościach to jak sobotnia kumulacja w Lotto ! :-)
Macie charakter !!!
Jurek57
- 18:55 niedziela, 10 kwietnia 2016 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!

kategorie bloga

Moje rowery

Hardtail 78409 km
Przełajówka 51438 km
Terenówka 26133 km
Kolarzówka 50552 km

szukaj

archiwum